fot. Adam Drogomirecki

Stanisław Ignacy Witkiewicz

Portret księdza Jana Humpoli

   To czwarty portret autorstwa Witkacego, jak zapamiętałem z domu moich bliskich w Suchej Beskidzkiej, w którym miałem szczęście mieszkać w swej wczesnej młodości. W odróżnieniu od wcześniej pokazanego, ten emanuje łagodnością, szlachetnością i harmonią, jakiej w powyższym doszukać się nie sposób. Portret fotografowałem w połowie lat 80-tych w zimowy, mroźny wieczór, stąd silny odblask niewielkiej lampki, którą sobie ten widok po zmroku oświetlałem.
  Fotografia nie jest jak widać wysokiej jakości, ale jest w tym cenna, że ukazuje ten portret w oryginalnej ramie w miejscu w którym portret ten znajdował się przez większość swojego istnienia w domu jego siostry, później siostrzenicy, aż do momentu jego sprzedaży w roku 1987.
   Portret ten trafił do Muzeum Narodowego w Warszawie, poniżej podaję link do reprodukcji nieporównanie lepszej jakości.


   Ustaliłem ostatnio, że Witkacy sportretował swojego przyjaciela Humpolę co najmniej 8 razy, więc tu się muszę przyznać, że znam dopiero połowę z nich, a były naprawdę niezwykłe, na przykład Witkacy ukazał go dwukrotnie chyba jako maharadżę, do tego w turbanie!
   Jak naprawdę wyglądał ksiądz prałat Jan Humpola, który był także przybocznym kapelanem Prezydenta Mościckiego i nosił godność szambelana papieskiego, możecie dowiedzieć się na stronie NAC - Narodowego Archiwum Cyfrowego, gdzie udostępniono ponad setkę wysokiej jakości jego fotografii w towarzystwie prezydenta i innych osobistości, ale także pośród bliskich mu górali.
   Czytając jego biogram zadziwiony byłem jego niezwykłą aktywnością na rzecz społeczeństwa, jego rozwoju, tak fizycznego jak i kulturalnego. Sam nie tylko tworzył instytucje kultury i im przewodził, ale też sam wspinał się i zdobywał po raz pierwszy w historii niedostępne wcześniej tatrzańskie a nawet alpejskie szczyty.
   Zainteresowanym polecam kolejny wpis, czyli krótki lecz niezwykły biogram tego bohatera wielu portretów, wykonanych w okresie kilku lat ręką samego Witkacego.

Komentarze