Fot. Adam Drogomirecki

To jest trzeci portret Witkacego, który zdobił ściany domu w Suchej, w którym mieszkałem w latach 70-tych ub. wieku. Ze wszystkich najbardziej tajemniczy, bo ślad po nim zaginął, w przeciwieństwie do 3 pozostałych, które trafiły lata temu do warszawskich i słupskich muzeów. Nie jest też pewne, kogo przedstawia, choć jestem niemal całkowicie przekonany, że to także portret matki mojej cioci, być może ze wszystkich czterech najstarszy i do tego narysowany węglem, czyli w technice którą najczęściej stosował w początkach swojej portretowej twórczości. Nawet nie pamiętam, czy widziałem kiedyś fotograficzne portrety sportretowanej Zofii, ale widać, że Witkacy najwyraźniej nadał jej wyraziste, góralskie rysy, ale nie wiem, jak to się miało do faktów. Portret typowej dla Witkacego wielkości, oprawiony był równie typowo w niezbyt szeroką, pomalowaną na ciemno ramę.

Wszystkie portrety z domu w Suchej zachowały się do naszych czasów w dobrym stanie, także dlatego, że zawieszone były w ciemniejszej części pokoju, gdzie promienie słoneczne raczej nigdy bezpośrednio nie docierały. Szkoda, że notatki na portrecie są bardzo ograniczone, ale nie zmienia to faktu że to z całą pewnością oryginalny portret narysowany ręką Witkacego - przetrwał w tej rodzinie od lat przedwojennych i przedstawia zapewne siostrę księdza Jana Humpoli. Niestety, prawdopodobnie portret nie był datowany. Fotografię tą wykonałem w połowie lat 80-tych XX wieku.

Komentarze